Bez tego nie da się zrozumieć siły Kościoła w Polsce. Długa walka o dominację
Już Józef Piłsudski mówił o "nienasyceniu biskupów". Historia zmagań polskiego państwa z Kościołem jest długa i zwykle to duchowni wygrywają, ostatnie dekady są tego najlepszym dowodem. Dlaczego tak się dzieje i czy może się to zmienić? O tym Magdalena Rigamonti i Tomasz Sekielski rozmawiają podcaście "Rachunek sumienia" z Jarosławem Kuiszem, autorem książki "Strach o suwerenność. Nowa polska polityka".
— Albo państwo polskie jest silne, albo Kościół katolicki jest silny — mówi dr Jarosław Kuisz, redaktor naczelny "Kultury Liberalnej" i adiunkt na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
— Nie ma trzeciej opcji. Albo mamy silne państwo i ono jest w stanie zająć się sprawami takimi, jak pedofilia wśród księży, albo mamy słabe państwo i wtedy Kościół będzie wygrywać wybory.
Dr Kuisz podkreśla, że państwo polskie — jeśli się rozejrzymy — ma się całkiem nieźle, bo działają instytucje, można załatwiać różne sprawy w urzędach.
— W tej chwili najgorszym naszym elementem jest podtrzymywanie przekonania o słabości państwa. Dopóki my nie wierzymy w to, że nasze państwo działa, że może się utrzymać, że ono funkcjonuje, że usługowy, wynajęty przez nas polityk może stanąć na dwóch nogach i powiedzieć: wierzę w państwo i właśnie dlatego może tego kawałka ziemi jednak Kościołowi nie oddamy — przekonuje gość podcastu.
— Najgorsze jest, że powtarzają politycy liberalni, że to powtarzają politycy lewicy, że państwo polskie jest z kartonu, państwo polskie jest z dykty. Jak ty masz w ogóle pomyśleć o tym, że zajmiesz się przestępstwami o charakterze seksualnym wśród księży? — zauważa dr Jarosław Kuisz.
Polska państwem kościelnym
— Zostałem poproszony o to, żeby napisać tę książkę dla czytelnika zagranicznego i poniekąd to mnie sprowokowało do pytania: dlaczego u was kościół katolicki odgrywa taką rolę? No zdałem sobie sprawę, że ani trzy kadencje Kaczyńskiego, o których on mówił, ani 30 lat III Rzeczypospolitej w ogóle nie pozwalają wytłumaczyć tego tematu. Na dobrą sprawę trzeba wziąć prawie 300 lat od rozbiorów i zacząć pokazywać — nawet w skrócie — pewne procesy, które doprowadziły nas do takiej sytuacji, że polscy politycy nie widzą żadnego problemu. I to było dla mnie takie węzłowe pytanie: dlaczego w zasadzie polscy politycy w całej masie swojej nie widzą żadnego problemu w tym, że oddają lekką ręką dobra materialne Kościołowi na specjalnych prawach? — zastanawia się dr Jarosław Kuisz.
Gość najnowszego odcinka podcastu "Rachunek sumienia" przyznaje, że trudno jest zrozumieć z takiej perspektywy rolę i miejsce polskiego Kościoła rzymskokatolickiego. Uważa, że trzeba sięgnąć do czasów rozbiorów.
— Mamy 1795 r. i zachodzi, ma miejsce coś, co było nie do pomyślenia. Nikomu się to w głowie nie mieściło. Można było odebrać kawałek terytorium, można było przez chwilę być okupowanym, jak w czasie potopu itd. Jednak nikomu nie przyszło do głowy, że po 800 latach prawie nieprzerwanego funkcjonowania tego organizmu, państwowości polskiej, może ona zniknąć w ogóle z map. Jest trzeci rozbiór i w tym momencie zaczyna się pojawiać cały zestaw pytań dla polskiej zbiorowości. Dla tych, którzy się traktują jako Polaków. Po pierwsze, czy w ogóle jeszcze są — wyjaśnia dr Kuisz.
Magdalena Rigamonti dodaje, że to, co dzieje się w Polsce w kontekście pozycji społecznej Kościoła katolickiego, nazywa "Rzeczpospolitą kościelną" i jej początek datuje właśnie na czas zaborów. Dr Jarosław Kuisz używa innych określeń: "koło zapasowe" albo "państwo zastępcze".
– Niepodległość prowadzi do sekularyzacji – mówi dr Kuisz i analizuje stosunki państwa z Kościołem w II RP. – Piłsudski chciał zbudować silne państwo polskie i widział, od którego momentu Kościół wchodzi mu w paradę. Mamy tu dwa procesy. Doświadczenie II Rzeczpospolitej jest bardzo pouczające. A mamy bardzo wybiórczą wiedzę o historii Polski. Ona jest opowiedziana w pewien sposób. Tymczasem po odzyskaniu niepodległości w II Rzeczpospolitej mamy do czynienia z takim procesem, który na pewno wam coś powie: żądanie odzyskania dóbr materialnych – mówi Kuisz. Wówczas chodzi o majątek, który Kościół utracił w czasie zaborów. – Cytuję Piłsudskiego, zresztą cytuję go z dzienników księdza Żągołowicza. On zanotował w swoich dziennikach słowa Piłsudskiego o nienasyceniu biskupów pod względem żądania dóbr materialnych, ponieważ oni ciągle domagali się kolejnych dóbr. To nas prowadzi do takiego spostrzeżenia, że widać napięcie pomiędzy państwem, które chce być silne, a kościołem, który wcale nie chce ustąpić ze swojej pozycji – mówi Kuisz.
– My mówimy o dobrach materialnych, ale to nie jest wszystko. Były spory symboliczne, bardzo ważne. I znowu – jak my opowiadamy polską historię? Tak, żeby o wszystkim zapomnieć. Wyobraźcie sobie Wilno, wtedy w granicach II Rzeczpospolitej. Powódź [w 1931 r. – przyp. red.] zalała katedrę w Wilnie. I przy tej okazji odkryto szczątki króla Aleksandra Jagiellończyka. Wcześniej nie wiedziano, gdzie on leży, szukano go. Teraz znaleziono szczątki. I wybuchł spór pomiędzy państwem i Kościołem: do kogo należą szczątki królewskie. Może się wydawać co za jakiś głupi spór, nie? Ale to jest ważny spór symboliczny. On pokazuje, kto dzierży władzę symboliczną na przestrzeni stuleci – mówi dr Kuisz.
Czym jest "Rachunek sumienia"?
Kościół. Dla jednych skompromitowana instytucja cynicznie wykorzystująca religię jako narzędzie do zarabiania pieniędzy. Dla drugich opoka oraz źródło wszelkiego dobra i miłości. "Rachunek sumienia" to nie jest podcast tylko o Kościele. To podcast o ludziach, na których kariery, a czasem i na całe życie, wpływ miała (lub nadal ma) instytucja, jaką jest Kościół katolicki. Jeśli nie macie w sobie uczuć religijnych, koniecznie posłuchajcie. Jeśli je w sobie macie — posłuchajcie tym bardziej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz