Zamach stanu? Co Hołownia powinien wiedzieć o wynikach ponownego przeliczenia głosów, 26.07.2025


 

Jeżeli jeden głos w demokracji się liczy - a liczy - to co, jeśli w II turze wyborów prezydenckich co trzeci został odwrotnie policzony?

Prokuratura sprawdziła wyniki w 250 obwodowych komisjach wyborczych - wedle statystycznych modeli podejrzanych o największe błędy. W 66,4 proc. komisji były zgodne z protokołami, w 33,6 - były błędne.

Głównie błędy polegały na tym, że Karol Nawrocki dostawał głosy Rafała Trzaskowskiego, albo Trzaskowski Nawrockiego. Symetrii nie było, proporcje błędów to 62:38 na niekorzyść Trzaskowskiego.

Prokuratura, sumując błędy w obie strony, podała, że Nawrockimu w wybranych komisjach błędnie przypisano 1538 głosów, Trzaskowskiemu - 1541.

Ale jak zauważył, dr Krzysztof Kontek, statystyk, autor modelu wynajdywania wyborczych anomalii,

"łączna liczba nieprawidłowo przeliczonych głosów wyniosła 6310 - 3918 na niekorzyść Trzaskowskiego i 2392 głosy na niekorzyść Nawrockiego".

Czy to mało? Nie, bo ponad 6 tys. wyborców ma prawo czuć frustrację - ich głos dostał rywal ich kandydata. A prokuratura sprawdzała 250 komisji z ponad 30 tys.

Ponowne liczenie głosów. Statystyka nie rozgrzesza

Ale, jak orzekli eksperci Fundacji Batorego, "niedoskonałość procedur i dotychczas potwierdzone błędy popełnione przy liczeniu głosów w drugiej turze głosowania – niezależnie od ich skali – są rażące. Rachunek prawdopodobieństwa, który leży u podstaw analiz statystycznych, nie może służyć do ustalania wyniku i ważności wyborów – jest to zadanie uprawnionych organów państwa".

I choć w większości (66 proc.) komisji, co których istniało wysokie ryzyko, że błędy będą, ich nie było, to taka statystyka nie jest rozgrzeszająca.

Po pierwsze, statystyka nie służby obliczeniu głosów w wyborach.

Po drugie, wszystkie głosy powinny być policzone poprawnie. Wynik wyborczy nie jest prawidłowy, kiedy większość głosów zostanie bez błędu policzona, a wszystkie.

Spójrzmy na szczegóły.

Prokuratorzy przebadali komisje i wykryli, że błędy dotyczyły od 41 do 7 proc. głosów.

Były zatem komisje, w których aż 35 proc. głosów zostało źle policzonych, w innych 25 proc. lub 15 proc. Dużo.

Np. w krakowskiej komisji nr 96 Nawrocki dostał 592 głosy Trzaskowskiego. To spora kupka głosów. Doszło do pomyłki czy świadomie ktoś kupę przełożył?

I dalej, np. w Strzelcach Opolskich, komisja nr 9, Trzaskowski stracił 193 głosy, zyskał je Nawrocki. Magnuszew, komisja nr 1, 275 głosów Nawrockiego otrzymał Trzaskowski.

Pierwsze wybory, których mamy pewność, że wynik jest inny niż podała PKW

Prokuratura musi przeprowadzić śledztwo, w którym ustali jak do tego doszło. Zbyt wiele tych pomyłek, by położyć je na karb bylejakości i niechlujstwa członków komisji.

Tylko po prokuratorskich śledztwach eksperci będą w stanie opracować procedury minimalizujące takie błędy lub oszustwa.

Wybory prezydenckie 2025 to pierwsze wybory, wynik których jest na pewno inny niż ten, który podała PKW. I pierwsze, w których decyzja Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego o ważności wyborów jest nieważna. Tak zdecydowały trzy połączone izby SN i europejskie trybunały.

Czyli mamy sytuację niezwykle niebezpieczną: niepewność wyników wyborów prezydenckich oraz pewność, że instytucja, która uznaje ważność wyborów, jest nieważna.

Prof. Andrzej Zoll zaproponował rozwiązanie, które uratuje godność urzędu prezydenta, jego legitymację do objęcia najwyższego urzędu w państwa. Karnista, były prezes Trybunału Konstytucyjnego i Rzecznik Praw Obywatelskich, zaproponował, by to Zgromadzenie Narodowe przyjęło od Nawrockiego ślubowanie oraz - bezprecedensowo - stwierdziło ważność wyborów.

Posłowie i senatorowie wysłuchaliby sprawozdania prokuratury z ponownego liczenia głosów, marszałek ogłosiłby przerwę na dzień lub dwa, by przedyskutować wyniki prokuratorskiego liczenia głosów, wznowić obrady, uznać ważność wyborów i zaprzysiąc nowego prezydenta.

Zamach stanu czy ratowanie urzędu prezydenta?

To rozwiązanie zapewne miał na myśli Hołownia, gdy w piątek mówił o proponowanym mu zamachu stanu.

Prof. Zoll jest świadom nadzwyczajności sytuacji i bezprecedensowego charakteru swojej propozycji.

Czasami są takie sytuacje, kiedy precedens musi wystąpić.

Znaleźliśmy się w sytuacji niecodziennej i powinno się ją rozwiązać. Uważam, że należy wykorzystać tę możliwość, żeby to Zgromadzenie Narodowe wypowiedziało się co do ważności wyborów.

Decyzję Zgromadzenie Narodowe mogłoby przyjąć uchwałą poprzez głosowanie zwykłą większością. W tej nadzwyczajnej sytuacji takie rozwiązanie nie naruszałoby konstytucji, chociaż nie jest to nigdzie uregulowane.

Prof. Zoll nie ma wątpliwości, że ZN uznałoby zwycięstwo Nawrockiego za ważne. Trudno nazwać zamachem stanu ratowanie najważniejszego urzędu państwie.

wyborcza


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ancymonek Hołownia i jego koleś

Czy Szymon Hołownia chciał postawić siebie w roli Atlasa, twierdząc że zapobiegł zamachowi stanu? A może to popłuczyny po spotkaniu u Bielan...