sobota, 26 lipca 2025

Ancymonek Hołownia i jego koleś

Czy Szymon Hołownia chciał postawić siebie w roli Atlasa, twierdząc że zapobiegł zamachowi stanu?


A może to popłuczyny po spotkaniu u Bielana z Jarosławem Kaczyńskim?


Hołownia nie jest skomplikowanym facetem, jest mizerny intelektualnie i politycznie, jak jego formacja, która zgromadziła podobnych mu osobników.


Oto jego podkomendny z partii Sławomir Ćwik w Kanale Zero chciał popisać się znajomością kulis rządzącej Koalicji 15 października i niedwuznacznie zasugerował (łączenie kropek) romans Donalda Tuska z Barbarą Nowacką. Wśród innych uczestników rozmowy doszło do chrząknięć, znaczących spojrzeń, nieomal rechotu, jakby w seansie slapsticku Charlie Chaplin kopnął w dupę żandarma.


Taki efekt "kopnięcia w dupę" może chciał uzyskać nasz Atlas Hołownia z tym zamachem stanu.


Bartosz Węglarczyk jeszcze bardziej krytycznie nazywa tych dwóch ancymonków, iż są amatorami i nie radzą sobie w polityce.


Kaczyński i jego mafijna partia dostali amunicję na kilka miesięcy i będą bez pardonu strzelać do Tuska.


Acz trzeba mieć zakonotowane w tyle głowy, iż Hołownia mógł dopuścić się zdrady.


Opinia Bartosza Węglarczyka >>>

Z kolei Agnieszka Kublik w "Wyborczej" suponuje, że niedojda Hołownia za "zamach stanu" mógł uznać sytuację precedensową.


Mianowicie, prof. Andrzej Zoll zasugerował, aby o ważności wyborów zadecydowało Zgromadzenie Narodowe, bo dotychczas do czynienia mamy z ważnością wyborów stwierdzoną przez nieważną Izbę Nadzwyczajnej Kontroli SN.


Capisce?


Wszak nie może ważności stwierdzać nieważna instytucja. Zatem mamy precedens i trzeba lege artis szukać legalności dostępnymi sposobami legitymizacji.


A ancymonek Hołownia tego nie paniał i pieprznął o "zamachu stanu", aby naprężyć muskuły Atlasa i wypiąć pierś do Orła Białego.


Czyż nie ancymonek?


Felieton Agnieszki Kublik >>>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ancymonek Hołownia i jego koleś

Czy Szymon Hołownia chciał postawić siebie w roli Atlasa, twierdząc że zapobiegł zamachowi stanu? A może to popłuczyny po spotkaniu u Bielan...